Przeszczep narządów u zwierząt?

W medycynie ludzkiej transplantologia przeżywa renesans. Przeszczepia się już nie tylko poszczególne narządy, ale również całe kończyny. Prawdopodobnie niedługo będziemy mieć szeroki dostęp do narządów z "probówki", bądź do biomechanicznych protez. Jako, że weterynaria w tej chwili niewiele odbiega od medycyny człowieka, kwestia przeszczepu u zwierzęcia jest podejmowana dość często. Budzi ona wśród nas - lekarzy weterynarii, skrajne odczucia. Jedni pragną wcielić taką możliwość w życie już teraz. Inni mają poważne wątpliwości natury etycznej.

Zaliczam się raczej do tej drugie grupy. Możecie mi zarzucić zacofanie i małomiasteczkowość, jednak jestem przeciwnikiem przeszczepiania narządów u zwierząt. Dlaczego nie? Wyjaśnię, popierając przykładem.

Niedawno pisałem o kocie z przewlekła niewydolnością nerek (CKD). Gdyby był człowiekiem, jeździłby na dializy i czekałby na nowe nerki. Niestety jest kotem. Różne okoliczności złożyły się na to, że nie ma możliwości skorzystania z dializ. Wielokrotnie, po postawieniu takiego rozpoznania, pada pytanie o przeszczep. "Bo my mamy drugiego kota i może on mógłby oddać jedną nerkę". 

NIE!!!!! 

Popatrzmy na to logicznie. Jak wspominałem w jednym z wcześniejszych postów, predysponowane do CKD są koty powyżej 8 roku życia. Zachorowanie u tego gatunku jest bardzo częste. Książkowe dane mówią, że szacunkowo choruje 16 kotów na 1000, a w grupie wiekowej powyżej 15 lat, 150 kotów na 1000. Pomyślicie, że to nie dużo? Moim zdaniem dość sporo. 

Teraz wyobraźcie sobie, że macie dwa koty. U jednego zdiagnozowano CKD i decydujecie się na przeszczep jednej nerki od teoretycznie zdrowego, drugiego kota. Załóżmy, że przeszczep się przyjmuje i pierwszy żyje długo i szczęśliwie (jeśli wierzycie w bajki). Jednak co z tym drugim? Pewnie, przez pewien czas nic, ale wciąż jest kotem => koty są predysponowane do CKD. Co zrobicie, gdy i ten zachoruje?

Nie ma już jednej nerki. Jego szansa, że zapadnie na niewydolność nerek wzrosła dwukrotnie. Objawy pojawią się, gdy przestanie działać 75% nefronów. Gdyby miał dwie nerki to miałby tych działających dwa razy więcej, teraz nie ma jednej, więc jest kicha. A dlaczego? Bo usunęliśmy mu jedną, żeby inny kot mógł żyć kilka miesięcy dłużej (zakładając, że nie odrzucił przeszczepu i przeżył zabieg). Moralnie i etycznie średnio tu wypadamy, prawda? 

Właśnie o etykę tu chodzi. Nie godzi się, aby w celu wątpliwego w skutku ratowania zwierzęcia, narażać na utratę zdrowia drugą istotę.

Ale zaraz, zaraz! A jak kot ma nowotwór nerki to się ją usuwa i dalej żyje. Może paść taki argument. Tak, jednak jak się jej nie usunie to jego życie skróci się drastycznie. A w omawianym przypadku mówimy o pozbawieniu zdrowego kota, zdrowej nerki, która ma mu służyć, bo nowa mu nie wyrośnie. Nie mieszajmy usunięcia guza z okaleczaniem.

Oczywiście są na świecie miejsca, gdzie przeszczepią Waszemu psu serce (albo spróbują), pobierając je wcześniej od zdrowego dawcy. Jeden pies umrze aby Wasz mógł żyć. Potrafilibyście żyć z taką myślą. Ja nie. Skręca mnie jak sobie to wyobrażę.

Można by podnieść kwestię pozyskiwania narządów od zwierząt, które postradały życie w wypadkach. No niestety. W przypadku ludzi narządy są pobierane bardzo szybko, bo też do każdego wypadku jedzie karetka. U zwierząt jest to na razie niewykonalne. A trup, który leżał w rowie przez dwa dni już się nie nadaje na dawcę.

Oczywiście nie demonizujmy tutaj przeszczepu w weterynarii. Wykonuje się dość powszechnie np. przeszczepy skóry przy rozległych jej ubytkach. Tylko, że w tym przypadku biorca jest najczęściej również dawcą. Gdy mówimy o narządach, jest to niemożliwe.

Jeśli poszukacie w czeluściach internetu znajdziecie doniesienia o bardziej lub mniej udanych próbach przeszczepów narządów u zwierząt. Całkiem niedawno wykonano przeszczep nerki u psa w Polsce. Może w przyszłości transplantologia zawładnie weterynarią. Dla mnie istotna pozostaje jedynie kwestia pozyskania narządów. Jeżeli zostaną opracowane metody, które nie będą szkodzić moim pacjentom, to podpiszę się pod nimi obiema rękami. Teraz jednak, nawet gdyby od tego zależało życie mojego własnego psa, nie zdecydowałbym się na przeszczep narządu. Dla mnie jest to nieetyczne. Ale każdy musi żyć w zgodzie z własnym sumieniem. Baj.

PS. Mówiąc o przeszczepach nie mogłem się powstrzymać od zamieszczenia teledysku grupy The Transplants



Komentarze

  1. Co do notki - nic dodać, nic ująć. A gust muzyczny bardzo propsuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę dokładnie tak samo w tej sprawie

    OdpowiedzUsuń
  3. Często organy do przeszczepu pochodzą od osób u których stwierdzono śmierć mózgową bądź tzw. powypadkowych. Czy u zwierząt istniałaby taka możliwość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że istniałaby. Ale w Polsce brak procedur i zaplecza do przeprowadzania takich akcji - zwłaszcza w przypadku wypadków. Na świecie Istnieje wręcz tendencja do rezygnacji z przeszczepów narządów u zwierząt. Jeśli ktoś chce zgłębić temat u źródła, to warto poczytać publikacje lekarzy z UC Davis Veterinary Collage. Oni mają ogromne doświadczenie w temacie transplantologii.

      Usuń

Prześlij komentarz