Ten cholerny pęcherz! - Cz. II FLUTD, czyli biegać jak kot z pęcherzem

 


Gdy pracuje się w gabinecie weterynaryjnym, przysłowie "biegać, jak kot z pęcherzem" nabiera całkiem nowego wymiaru. Problemy urologiczne są dość powszechne wśród kotów i każdy lekarz internista, leczący zwierzęta towarzyszące, styka się z nimi częściej niż mógłby sobie tego życzyć. Diagnozuje się u nich zwykle chorobę (zapalenie) dolnych dróg moczowych kotów czyli FLUTD (od angielskiego feline lower urinary tract disease). Jednakże wpisanie w rubrykę "rozpoznanie" słowa "FLUTD", jest bardzo ogólną diagnozą. 

FLUTD nie jest właściwie jednostką chorobową, a zespołem schorzeń dolnych dróg moczowych o podobnych objawach. Koty dotknięte problemem mogą manifestować następujące symptomy:

  • hematuria/krwiomocz - oddawanie moczu z krwią
  • dysuria - stałe lub częste parcie na mocz; w przypadku kotów zwykle objawia się  tzw. kropelkowaniem, czyli wydalaniem niewielkich porcji moczu, za to bardzo często
  • stranguria - bolesność w trakcie oddawania moczu
  • periuria - oddawanie moczu poza kuwetą
  • pollakiuria - wzrost częstotliwości oddawania moczu
Jak widzicie, FLUTD lubi dużo, dziwnych słów zakończonych na -uria. Objawy te mogą występować w różnych kombinacjach i w różnym stopniu nasilenia. Każdy przypadek jest odmienny. Poza nimi w zależności od zaawansowania i rodzaju pierwotnej przyczyny choroby mogą pojawić inne objawy, tj. niepokój, pobudzenie, agresja, wylizywanie brzucha lub okolicy prącia/sromu, apatia, wymioty, zaparcia... Ciężko wyczerpać listę.

Czy ustalono czynniki predysponujące do FLUTD? A i owszem! Jest ich wiele i w zależności od badających mogą się różnić. Wśród najczęściej wymienianych znajdują się:
  • wiek kota: od 1 roku do 10 lat
  • płeć: kastrowany samiec
  • koty niewychodzące
  • koty jedzące suchą karmę, nie przyjmujące odpowiedniej ilości wody
  • koty odstawione zbyt wcześnie od matki
  • koty lękliwe, agresywne, wrażliwe - ogólnie mające problemy w kontaktach społecznych
  • koty żyjące w warunkach o niewystarczającej ilości zasobów
Należy jednak pamiętać, że fakt istnienia predyspozycji, nie oznacza iż Wasza wychodząca, niekastrowana, dwunastolenia kotka, karmiona BARF'em, nie ma szans na zachorowanie. Nie ustalono pełnej etiologii FLUTD. Nasza wiedza wciąż jest aktualizowany i za każdym razem, gdy myślimy "to już wszystko", pojawiają się nowe fakty.

Mimo, że naukowcy nie zawsze są zgodni co do predyspozycji, jeden czynnik uznawany jest za głównego sprawcę problemów z drogami moczowymi. Mowa tu o stresie. Wszelkiego rodzaju. Każde zwierzę wykazuje inną podatność, dlatego stres jest rzeczą dla kota czysto indywidualną. Niekiedy wyzwalaczem objawów FLUTD będzie nowy człowiek lub nowe zwierzę, innym razem najazd gości, albo remont jezdni trzy ulice dalej. Dla niektórych kotów czynnikiem zapalnym będzie natomiast stres związany z przewlekłym chorowaniem czy leczeniem. Ważne jest aby stresu kociego nie bagatelizować, bo może mieć on realny wpływ na zdrowie zwierzęcia.

Zacząłem od tego, że FLUTD nie jest chorobą, a zespołem schorzeń o podobnych objawach. Przyczyny mogą być zatem bardzo różne. Większość kotów choruje z powodu idiopatycznego zapalenia pęcherza (FIC ang. feline idiopathic cystitis) - niektórzy podają, że jest to przyczyna FLUTD nawet u 60% kotów. Wśród innych chorób dających objawy ze strony dolnych dróg moczowych należy wymienić również: kamicę dróg moczowych, infekcje dróg moczowych (UTI ang urinary tract infection) czy nowotwory dróg moczowych. Zanim lekarz postawi rozpoznanie "idiopatyczne zapalenie pęcherza", musi wykluczyć inne przyczyny FLUTD.

Od czego zaczynam ja? Przede wszystkim interesuje mnie drożność cewki moczowej. Od tego zależy, jakie kroki podejmę w pierwszej kolejności. Zacznijmy od sytuacji, gdy kot jest "zatkany".

Kot potocznie nazywany "zatkanym", to zwierzę które z powodu niedrożności cewki moczowej nie potrafi oddać moczu. Nawet nie kropelkuje. Po prostu nieustannie próbuje, ale mu się nie udaje, gdyż fizycznie nie ma takiej możliwości. Przyczyną niedrożności bywają kamienie moczowe, jednakże ze względu na anatomię cewki moczowej kota (zwłaszcza kocura) wystarczy nawet czop śluzowy, czy zlepek złuszczonych nabłonków, aby uniemożliwić oddawanie moczu. Celem lekarza weterynarii jest oczywiście mikcję umożliwić. Ale...

... wszystko zależy od stanu pacjenta. Jeżeli problem trwa długo / zwierzę jest w złej kondycji, najpierw należy zadbać o stabilizację zwierzęcia i wykonanie badań dodatkowych. Oceniamy kota pod kątem kardiologicznym, prowadzimy płynoterapię, analizujemy parametry krwi, czy odbarczamy pęcherz poprzez usunięcie moczu metodą punkcji... Wykonujemy wszystkie czynności, które pozwolą nam na bezpieczne zabranie się za usunięcie niedrożności. Równolegle staramy się ustalić przyczynę FLUTD. Dopiero u pacjenta ustabilizowanego przystępuje się do czynności, które wymagają znieczulenia, np. cewnikowania. Kiedyś wiele kotów poddawano na tym etapie zabiegowi uretrostomii kroczowej, czyli tzw. "wyszyciu cewki moczowej". Ale...

...W tej chwili biorąc pod uwagę wszystko co wiemy o FLUTD, zabiegu w zasadzie się nie wykonuje. Głównie ze względu na powikłania i fakt, że nie rozwiązuje problemu, który leży znacznie wyżej w drogach moczowych.

Jeżeli badanie w wyniku badania klinicznego stwierdza się, że nie mamy problemu z niedrożnością cewki moczowej, przystępujemy do szukania przyczyny FLUTD, a następnie dobieramy postępowanie zależne od wyniku tych poszukiwań. W zeszłym tygodniu opisałem jakie wykonujemy badania, analizując kłopoty z drogami moczowymi. W przypadku FLUTD podstawą jest badanie moczu, USG i/lub RTG. Postępowanie ściśle zależy od tego, co stwierdzi lekarz. Narzędzi terapeutycznych mamy wiele, stosujemy m.in:
  • preparaty regulujące pH moczu - ważne, np. przy krystalizacji fosforanu amonowo-magnezowego
  • próbę zwiększenia podaży wody
  • celowaną antybiotykoterapię, w oparciu o posiew moczu i antybiogram
  • zabiegi chirurgiczne - celem usunięcia kamieni lub zmian rozrostowych
Zawsze, w każdym przypadku bardzo istotne jest leczenie przeciwzapalne i przeciwbólowe. Pamiętajcie, że FLUTD zawsze towarzyszy ból. A ten poza tym, że jest uciążliwy czy wręcz nieznośny, to dodatkowo jest źródłem stresu. Wyżej ustaliliśmy, że stres może odpowiadać za wystąpienie procesu chorobowego. Mamy więc błędne koło. Spotkałem się z opinią wielu ludzi, głoszących iż kot miał problem z pęcherzem, a wet TYLKO podał leki przeciwbólowe. Nie oceniam tu postępowania diagnostycznego, bo mnie tam nie było i znam jedynie relację żalących się w sieci. Pamiętajcie jednak, że to nie TYLKO terapia bólu, a AŻ terapia bólu. Serio, to bardzo ważny element.

Jeśli w końcu, w oparciu o wyniki przeprowadzonej diagnostyki, wykluczycie kamicę, UTI czy nawet nowotwory, możecie z dużą dozą prawdopodobieństwa uznać, że kot cierpi z powodu idiopatycznego zapalenia pęcherza (FIC). Idiopatyczny oznacza tyle, że nie wiemy co jest jego źródłem. Znaczy się podejrzewamy, ale nie mamy 100% pewności. Z rzeczy pewnych należy wymienić stres jako czynnik wyzwalający. Poza tym FIC charakteryzuje duża nawrotowość, czy też nasilanie się objawów wraz z intensyfikacją oddziaływania stresora. Niektórzy autorzy wskazują także na fakt, że większość kotów, cierpiących na tę chorobę, ma także choroby współistniejące.

Postępowanie przy FIC oczywiście także obejmuje terapię bólu. Mimo, że dopatrujemy się problemu w kociej psychice, schorzenie daje jak najbardziej fizyczne objawy i przy zaostrzeniu zwierzę odczuwa wielki ból. A wiemy już, że większy ból to wzrost stresu... 

Cały czas stres wraca do nas niczym bumerang. Niestety bez walki z nim, nie uzyskamy wyraźnej poprawy. Albo na dłuższy czas. Ze strony medycznej lekarze weterynarii mają odpowiednie środki, aby pomóc kotu poradzić sobie z demonem stresu. Nie zawsze jednak farmakologia pomaga w takim stopniu, jakbyśmy sobie życzyli. Wydaje się, że bez likwidacji, ze środowiska życia kota czynnika, powodującego stres, nasze wysiłki mogą niewiele dać.

I tu chciałbym zgiąć swój sztywny kark i oddać ukłon kolegom behawiorystom. To oni pomogą Wam stworzyć takie warunki dla kociego życia, aby wszystkie jego potrzeby zostały zaspokojone. Jeśli macie problem to go Wam także brutalnie wytkną. Pamiętajcie, że to iż waszym zdaniem kot "nie ma się czym denerwować", nie zmienia faktu, że jednak może. Tymczasem często spotykam się z murem, gdy proponuję spotkanie z behawiorystą. Bo my się bawimy, mamy kuwety, pełną michę. A ty jesteś od leczenia to kota, wylecz... 

Niestety, to nie ma znaczenia, czasem po prostu nie wystarczy podać leków. I niestety FLUTD bywa tego bolesnym przykładem. Jeżeli zignorujecie sugestie o postępowaniu behawioralnym, to Wy będziecie winni niepowodzeniu w leczeniu. Nie lekarz, który kieruje Was na konsultację.

Ten przydługawy post nie wyczerpuje tematu. Moim zdaniem zaledwie go nadgryzł. Mam jednak nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu pozwoli Wam zrozumieć FLUTD. Do następnego!

>
>
>
>

Ciekawostka z procesu twórczego.

Nie mam w zwyczaju planowania postów. Zwykle po wstępnym usystematyzowaniu faktów w głowie, po prostu siadam i piszę na tzw. jednym posiedzeniu. Temat FLUTD zmusił mnie do czegoś zupełnie innego. Tekst, który Wam oddaję jest dzieckiem trzeciego podejścia do problemu. Poprzednie dwie wersje wykasowałem z poczuciem obrzydzenia, gdyż  totalnie nie spełniały moich oczekiwań. Kocie pęcherzowe kłopoty zmusiły mnie do zaplanowania posta krok po kroku i trzymania się tego planu. Spontaniczne pisanie kończyło się chaosem i bełkotem. Usiadłem więc z kartką papieru i zacząłem tworzyć "algorytm" procesu twórczego. Dzisiejszy wpis jest owocem bazgraniny, którą przedstawiam Wam na zdjęciu:

 

            




P.S.

Bardzo przepraszam za interpunkcję / ortografię. Polski to bardzo trudna język, a ja nigdy nie byłem oceniany na wyżej niż dostateczny ;) Słuszność tych ocen, potwierdzić może także redaktorka językowa mojej książki. Sorki

Komentarze