Toksoplazmoza kotów, czyli: "Moja żona jest w ciąży. Czy muszę zabić kota?"

Niby śmiesznie brzmi, ale w zeszłym tygodniu mój klient zadał to właśnie pytanie. Okazało się, że w trakcie wizyty, ginekolog kazał pozbyć się kota, bo rzekomo jego obecność zagraża życiu nienarodzonego dziecka - jako potencjalny nosiciel / siewca toksoplazmozy. Bardzo mnie to nie zdziwiło. Gdy moja żona była w ciąży, jej lekarka również sugerowała pozbycie się kotów. Ja nie przeczę, toksoplazmoza jest realnym zagrożeniem, ale to nie jest tak, że każdy kot jest żywą fabryką tego pasożyta i czeka, coby zarazić kobitkę w ciąży. Nie można popadać w paranoję. Poza tym ginekolog nie jest od decydowania o życiu, czy śmierci Waszego zwierzęcia.

Trzeba przyznać, że większość kotów miała kontakt z pierwotniakiem zwanym Toxoplasma gondii. Występuje on w środowisku bardzo powszechnie i zarazić się nietrudno. Bardzo istotny w tym wszystkim jest jeden fakt. Po zarażeniu się koty wydalają oocysty (jaja) Toksoplazmy tylko przez 7-20 dni, potem nabywają odporność (albo umierają) i już nie są zagrożeniem. Gro kociej populacji przechorowało ją już
w wieku kocięcym. Co więcej, taka oocysta w środowisku musi poleżeć ok trzech tygodni, żeby osiągnąć zdolność do zakażenia. Z tego wynika, że wcale nie tak łatwo zachorować na toksoplazmozę przestrzegając zasad higieny. 

Stwierdzenie, czy wasz kot choruje na toksoplazmozę, w badaniu klinicznym jest prawie niemożliwe. Postać kliniczna przebiega wśród objawów niespecyficznych (czyli takich, które możemy połączyć z wieloma innymi jednostkami chorobowymi). Zresztą oocysty mogą być wydalane przez koty pozornie zdrowe. Jedyną pewną metodą jest badanie kału - zwierzaka oczywiście. Jeśli kot jest w fazie wydalania oocyst, to wyjdzie to właśnie w tym badaniu.

No dobra, a co jeśli wynik jest pozytywny? Odpowiedź brzmi: nic. To wciąż nie jest podstawa do eutanazji. Jedyną konsekwencją jest konieczność podjęcia leczenia zwierzęcia. Jak pisałem wyżej kot jest "zagrożeniem" przez co najwyżej 3 tygodnie. Wystarczającym środkiem zaradczym jest zrzucenie obowiązku sprzątania kuwety na przyszłego ojca. Dla bezpieczeństwa przez całą ciążę - na zimne należy dmuchać. Warto też co jakiś czas potraktować kuwetę wrzątkiem.

Czy to uchroni w 100% przyszłą mamę przed zarażeniem Toksoplazmą? Nie. Poza embargiem na sprzątanie kuwety, powinno się nie wpuszczać kota do łóżka i nie całować go - wiem, że trudno wam się będzie powstrzymać, ale uwierzcie mi to dla waszego zdrowia. Zawsze warto umyć również ręce po pieszczotach okazanych kotu.

Pamiętajmy również, że osoby, które nie mają kotów także mogą zarazić się tym pasożytem. Większość
z nas bawiła się w dzieciństwie w piaskownicy. A wszyscy wiedzą do jakich celów koty wykorzystują duże zbiorniki z piaskiem. No właśnie. Ale zostawmy już tego kota. Złapać toksoplazmozę możemy równie dobrze pracując w kuchni z surowym mięsem, albo jedząc nieumyte warzywa i owoce. Wynika to z faktu, iż a) większość ssaków jest podatna na inwazję - w tym świnie, które trafiają na nasze stoły i b) warzywa
i owoce mogą być skażone kałem tychże wrażliwych ssaków. Moim zdaniem tu leży realne zagrożenie dla zdrowia przyszłych matek i ich dzieci.

W literaturze znajdują się doniesienia, że 25% - 60% Polaków miała kontakt z T. gondii (1/3 światowej populacji prawdopodobnie miała), a co za tym idzie wielu z nas nabyło przeciw niej odporność. Można to zresztą sprawdzić oddając krew do badania. Poza tym, że takie badanie stwierdzi u was poziom przeciwciał, pozwoli również wykluczyć ewentualną, trwającą właśnie inwazję. Dzięki temu wiecie na czym stoicie, czy jesteście odporni, czy też nie. A może właśnie jesteście chorzy? Zawsze jest to jakaś wiedza, która ułatwi wam dalsze postępowanie.

Reasumując. Wasze szczęście nie musi kończyć się dla waszego kota śmiercią. Sama obecność Mruczka nie świadczy o inwazji toksoplazmy. Stosowanie się do zasad higieny i odwoływanie się do zdrowego rozsądku, pozwoli wam WSZYSTKIM dotrzeć do szczęśliwego rozwiązania. Nie popadajmy jednak w euforię, inwazja tego pasożyta jest realna i nie można takiej możliwości bagatelizować. Te kilka powyższych zdań ma na celu uświadomienie wam, że zabicie kota nie jest jedynym słusznym środkiem zaradczym :]

Komentarze