Pchły - krwiopijcze dranie

Pchła. Małe, skaczące, wredne stworzenie. Gryzie, pije krew i jest upierdliwa. Prawdopodobnie najbardziej znany zwierzęcy pasożyt zewnętrzny. Nie stanowią one jednak problemu tylko dla zwierząt bezdomnych lub dzikich. Każdy domowy pupil, a nawet jego właściciele są narażeni na inwazję tych małych owadów. Zwykle mamy do czynienia
z pchłą kocią (Ctenocephalides felis), chociaż to nie znaczy, że gryzie tylko koty. Pchły nie są specyficzne gatunkowo, tzn. mogą zaatakować każdego ssaka.




Stwierdzenie, że zwierzę ma pchły, albo że stan zapalny skóry mógł być wywołany przez ich ugryzienie, często wzbudza oburzenie wśród właścicieli. "Proszę Pana, my dbamy
o naszego psa i on nie ma pcheł".

A ja przecież nie zarzucam nikomu braku troski o przyjaciela. Nawet najbardziej kochany, wypachniony
i zadbany piesek może być narażony na inwazję tych owadów. Nie atakują one tylko
i wyłącznie zwierząt zaniedbanych. Jest im wszystko jedno, obiad to obiad
i wykorzystają każdą nadarzającą się okazję. 

Pchłę można złapać bardzo łatwo na spacerze, podczas zabawy na własnym podwórku,
a nawet przynieść na butach do domu. I mamy prawo jej nie zauważyć. Wbrew powszechnej opinii ci mali krwiopijcy wcale nie mieszkają na psie czy kocie. Po skończonym posiłku wracają do swoich jaj i larw bezpiecznie ukrytych w różnych zakamarkach naszego mieszkania, czy też psiej budy. Bardzo lubią listwy przypodłogowe, przerwy między panelami podłogowymi, długie włosie dywanu albo legowisko naszego milusińskiego. Poza tym Fafik czy Mruczek służą im jako transport, gdy pragną rozszerzyć zasięg swego działania. Co więcej nie pogardzą także nami. Znam osoby, które jeśli jakaś pchła jest w pomieszczeniu, to na pewno zostaną ugryzieni. Można powiedzieć, że pchły na nich "lecą".

Kolejną ważną kwestią jest to, że już jedno ugryzienie może być przyczyną gwałtownej reakcji alergicznej. Zwierzak wcale nie musi być zapchlony, a my nie musimy mieć całego stada pasożytów w domu, aby lekarz mógł stwierdzić
u naszego milusińskiego APZS - alergiczne pchle zapalenie skóry. Za tak silną reakcje alergiczną jest odpowiedzialne małe białko - hapten, zawarte w pchlej ślinie. Niektóre zwierzęta reagują na nie bardzo intensywnie.  Zdarza się, że wrażliwy kot potrafi sobie
w jeden dzień wydrapać sierść na znacznej powierzchni ciała, nawet po krótkim pobycie pchły na jego skórze. Uporczywy świąd, który towarzyszy uczuleniu, może utrzymywać się na długo po ukąszeniu.
A jeśli swędzi to zwierzę drapie, a że drapie to swędzi jeszcze bardziej, gdyż podrażnia ono sobie skórę i umożliwia powikłanie takiego zapalenia przez bakterie. Wtedy dla odmiany swędzi jeszcze bardziej. Takie błędne koło.


Pchły niosą także inne zagrożenia :
- są jednym z ogniw w cyklu życiowym tasiemca psiego (pisałem o tym wcześniej) i ich obecność może narazić zwierzę na inwazję tego pasożyta
- jeśli jest ich dużo to mogą u bardzo młodych zwierząt wywołać niedokrwistość - co grozi zejściem śmiertelnym malucha
- mogą być wektorem chorób zakaźnych, np. wirusa białaczki u kotów

Więc co robić, żeby uniknąć problemów związanych
z pchłami pytacie? Prosta sprawa. Wroga należy zgładzić. Na rynku znajduje się wiele preparatów zabezpieczających zwierzęta przed inwazją pcheł. Odradzałbym przeciwpchelne szampony, gdyż a) z reguły nie działają, b) prędzej zatrujecie psa niż pchłę.


Najczęściej sięgamy po preparaty typu spot-on wylewane na skórę. Po wchłonięciu, działają przeciw pchłom między 6-8 tygodniami. Aby takowy środek przyniósł skutek musi być prawidłowo podany. Jak je stosować:
1. wylewamy na skórę, nie na sierść / włosy
2. wybieramy miejsce, do którego zwierzę nie sięgnie i nie wyliże - nadaje się do tego odcinek od nasady głowy do przestrzeni między łopatkami
3. nie głaszczemy, nie szorujemy obrożą dopóki nie wyschnie - na dłoniach i obroży nie działa
4. nie kąpiemy 2 dni przed i 2 dni po podaniu - czas wchłaniania wynosi około 48 godzin
i wymaga aby zwierzak był suchy, stąd przez te 4 dni musicie się powstrzymać od kąpieli

Jeśli preparat nie zadziała, albo będzie działał krótko to nie jest to wina preparatu
a najprawdopodobniej błędnego podania.


Są jeszcze obroże przeciwpchelne. Fajna rzecz bo działają długo (ok. 7 miesięcy). Nie łudźcie się jednak, że obroża za 10 złotych z supermarketu będzie działać. Z reguły tak się nie dzieje, a jeśli już to śmierdzi, wywołuje uczulenie albo neutralizuje się po pierwszej mżawce. Obroża, która wytrzyma kilka miesięcy musi swoje kosztować. Macie wtedy pewność, że wasz czworonóg jest dobrze zabezpieczony
i nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo ze strony paska. Oczywiście ona także musi być prawidłowo użytkowana:

1. ma przylegać do skóry ale nie dusić psa
2. najlepiej (jeśli to możliwe) schować ją w okrywie włosowej - nie będziecie jej macać
i ścierać środka, który lepiej podziała na pchły niż na was

3. przed kąpielą i w razie ulewnego deszczu powinna być ściągana - częste moczenie skraca jej żywotność, poza tym mokra uwalnia więcej substancji czynnej i może podrażniać skórę

Może zabrzmi to jak prywata, ale nie kupujcie ich w sklepach zoologicznych. Tylko u lekarza weterynarii macie pewność, że kupiony preparat nadaje się dla waszego pupila i mu nie zaszkodzi. Najważniejszą rzeczą jest to aby lek był dobrany gatunkowo. Nie można stosować u kotów psich preparatów - chyba, że chcecie się go pozbyć, bo prawdopodobnie umrze po takim zabiegu. Koty mają ograniczone możliwości jeśli chodzi o wybór spot-on'ów. Zastosowanie nieodpowiedniego środka, w krótkim czasie po podaniu może wywołać u kici wstrząs, liczne objawy nerwowe (drgawki, porażenie, oczopląs, utratę przytomności itp.)
i bez szybkiej interwencji kończy się opuszczeniem przez nią tego łez padołu. Ma to związek
z tym, że kot to jednak nie pies i różni się od niego znacznie pod względem fizjologicznym. Uważajcie zwłaszcza na preparaty zawierające permetrynę - bezwzględnie trująca dla kotów. Dla ludzi ignorujących słowo pisane ułatwieniem są piktogramy przedstawiające np. przekreślonego kota, które sugerują że jednak dla niego się nie nadaje. Po drugie, istotna jest dawka wyliczona adekwatnie do wagi. Nie wolno podawać preparatu dla psa 40 kg, Yorkowi, który waży 3 kg. Pamiętajcie, że są to insektycydy, środki toksyczne i ich przedawkowanie jest niebezpieczne.


Jeśli już zabezpieczyliśmy psa to musimy pozbyć się pcheł ze środowiska. Ale nie martwcie się, nie musicie zamawiać dezynsekcji. Wystarczy wypranie legowiska naszego zwierzaka, jeśli to królik to wymiana ściółki
i siana oraz solidne i dokładne odkurzenie mebli tapicerowanych, dywanów i różnych zakamarków podłogi. Pchły są wytrzymałe i cierpliwe. Jeśli ich nie usuniemy mechanicznie, to poczekają aż zastosowane przez was środki przestaną działać i cała zabawa zacznie się od nowa.

Tak więc, życzę powodzenia w walce z tymi małymi draniami. Pamiętajcie o profilaktyce i nie denerwujcie się na doktora jak zasugeruje inwazję pcheł. One na prawdę są powszechne.

Komentarze