Siano ma pachnieć łąką

Dziś pouczająco, szybko i bez narzekania na ludzi. Poważnie :] Coraz częściej trzymacie w domu małych roślinożerców tj. króliki i świnki morskie. W ich małym puchatym świecie, poza rozmnażaniem, najważniejszą czynnością jest jedzenie. Paradoksalnie, im mniejszy organizm tym więcej musi jeść, żeby utrzymać swoje ciało przy życiu. Nie chcę się rozwodzić nad sposobami żywienia, można o tym bajać bez końca. Jakby co, to możemy pogadać
w lecznicy :] Poruszę tylko kwestię siana. Nie, nie pieniędzy, chodzi mi o takie prawdziwe,
z trawy.

Dlaczego o sianie? Bo jest ono im niezbędne do życia w domowych warunkach. Umożliwia prawidłową perystaltykę, dba o równowagę mikroflory jelitowej. Nie ma bez niego życia. Możecie zabrać królikowi ziarno i marchewkę, a zostawić siano i będzie funkcjonował, nawet całkiem nieźle. W odwrotnej sytuacji umrze. 

Nie chce tu się rozwodzić nad fizjologią, a zwrócić jedynie uwagę na jakość produktu, gdyż siano sianu nie jest równe. Jak otwieracie paczkę z sianem to ma was uderzyć przyjemny zapach, który przenosi was na skoszoną łąkę. I tylko zapach łąki jest dopuszczalny. Jeżeli czujecie stęchliznę to siano jest do dupy, jeżeli czujecie zapach pleśni jest jeszcze bardziej do dupy. Zgnilizną też pachnieć nie może. 

Kolejny aspekt to wygląd. Macie widzieć w paczce / w garści ładne długie kawałki roślin, nie sieczkę centymetrowej długości. Ma ono wyglądać różnorodnie. Wiele gatunków roślin zapewni wysokie walory smakowe i dużą dostępność składników odżywczych, witamin, minerałów. W króliczej diecie zioła odgrywają ważną rolę, sama trawa to nie wszystko. Taki królik na łączce tu skubnie koniczynkę, tam skubnie bławatka i tak sobie dogadza. W klatce ma być to samo

I na koniec kolor. Ma być ładne, zielone, a nie jak kupa.

Dlaczego o tym piszę? Kwestia siana jest bagatelizowana. Przecież to tylko skoszona trawa. Jednak jeśli dobrze wybierzecie to dzięki niemu zadbacie o dobre samopoczucie i zdrowie waszego uszatego.



Komentarze