To nie apteka

Tym razem krótko i zwięźle, coby pewną kwestię wyjaśnić. Tak się składa, że co poniektórzy mylą gabinet/przychodnię/lecznicę/klinikę weterynaryjną z apteką. Przychodzą po lek bo pies jest smutny, bo kot ma biegunkę, bo kanarek kicha... lista długa. Oczywiście przychodzą bez zwierzęcia, żeby nie było wizyty :] I tu muszę uświadomić wam jedną rzecz. MY NIE JESTEŚMY APTEKĄ!

Na większości leków, które używamy jest napisane następujące sformułowanie "wydawany
z przepisu lekarza" albo "wydawany na podstawie recepty". Co to oznacza? Chodzi o to, że lekarz bada zwierzę, a następnie wydaje odpowiednie leki. Proste? 


Na dowód kilka opisów z opakowań leków:

  




Gdy opowiecie mi co zaobserwowaliście u swojego pupila, to nie jest to badanie. Jedyne pod co można podciągnąć taką rozmowę jest wywiad. A poza wywiadem na całość składa się: badanie ogólne, badanie szczegółowe, badania dodatkowe. Na podstawie 25% całego badania nie dostaniecie leków. Albo nie powinniście dostać (wiem, że niektórzy lekarze leczą zaocznie, jednak czyn taki uważam za haniebny i kalający sztukę). 

Reasumując. Jeżeli przyjdziecie bez zwierzęcia dostaniecie od nas co najwyżej preparat na robaki, przeciwko pchłom albo jakiś suplement diety. A jeśli macie jakiś problem ze zwierzęciem, to niestety ale musicie przyjść razem z nim. Nie ma antybiotyków, kropli do uszu, oczu na podstawie tego, że takie macie widzimisię. Twierdzicie, że objawy, które obserwujecie pasują do tych, które wyczytaliście w internecie? Cóż, skoro internet stawia wam diagnozę, to niech internet wam da leki. Sorry

Komentarze

  1. Do nas kiedyś przyszła kobieta, która zaczęła opisywać, że jej szczeniak od trzech dni nie je i nie wstaje i żeby dać jej tabletki na robaki, bo może jest zarobaczony. Nie wiem, skąd się tacy ludzie biorą i co mają w głowach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie się nie znają i dopóki zdają sobie sprawę z niewiedzy to nikomu się nie stanie krzywdy. Najgorsi są tacy, którym się wydaje, że zjedli wszystkie rozumy. Z klientkami takim jak ta, którą opisujesz nie warto dyskutować. Ona i tak z psem do lecznicy nie przyjdzie. Od ciebie tylko zależy czy się ugniesz, czy nie :]

      Usuń

Prześlij komentarz