Nie jestem przekupką

Jak pisałem już wielokrotnie, kocham swoją pracę. Ale gdy przychodzi do kwestii finansowych, to często gęsto są z ludźmi jakieś problemy. Najbardziej nie lubię, gdy próbują się ze mną targować. A targują się o wszystko. Tak z zasady chyba. 

A ja nie jestem przekupką. Nie pracuję na straganie i nie sprzedaję marchewki
z groszkiem. Co więcej, ja nie ustalam cen, robią to moi pracodawcy. Wielu klientów tego nie rozumie. 
Zarzuca nam się wysokie mniemanie o sobie, chęć zysku na czyimś nieszczęściu, to że nie kochamy zwierząt, ździerstwo itp. :]
A jeśli obrażanie nas nie przynosi skutku to przychodzi pora na targi i pytania
o rabat. Byliście kiedyś na tureckim bazarze? Ja się często tak czuję.
W rezultacie i tak płacą tyle, ile wychodzi z wyliczeń, jednak mój poziom irytacji rośnie. Hello my friend, special price for you :]


Finanse są problematyczne. Wiem, że czasy są jakie są i liczy się każdy grosz, jednak to nie jest wina lekarza, że zwierzę na złość się pochorowało. Jeśli przygarniacie jakieś stworzenie musicie się liczyć z tym, że leczenie będzie kosztowało. A pies czy kot jest dzisiaj dobrem luksusowym. Będzie wymagał inwestycji - prędzej czy później.

Czasem niektórzy próbują sprowokować u nas zejście z ceny argumentując, że
u konkurencji jest taniej. Proszę bardzo, jest wolny rynek, można leczyć
u konkurencji. Albo pytają nas czy jak przyjdą z dwoma kotami na zabieg to czy cena będzie niższa? A ja się pytam, czy jak jedziecie do mechanika z dwoma autami to drugie robi wam taniej? Nie, bo kosztuje to tyle samo pracy, tyle samo wiedzy i koszty materiałowe też są takie same, ergo kosztuje to tyle samo. Spytajcie się dentysty czy drugiego zęba będzie leczył po kosztach.


Przykre jest to, że pieniądze tak zaciemniają osąd, że obecnie nie ceni się profesjonalizmu. Co z tego, że wyleczyłem zwierzaka, skoro i tak było drogo?
I tak będę naciągaczem. W klinice działającej przy mojej uczelni lekarze nie rozliczali się z klientami, robiła to pani w recepcji, bez dyskusji z uśmiechem. Nie tłumaczyła się dlaczego i po co, tyle wyniosły koszty i już. Znacznie lepiej by mi się pracowało w takiej sytuacji.


Więc, żeby raz na zawsze wyjaśnić dlaczego tak drogo. My szanujemy naszych pacjentów i poza zaangażowaniem wiedzy, chcemy dać im to co potrzeba
w danej sytuacji. Nie będziemy oszczędzać na lekach i materiałach, żeby obniżyć koszty. A z drugiej strony, jako że jest to nasza praca nie będziemy obniżać cen usług dla czyjegoś komfortu psychicznego. Szewc robi buty za pieniądze, kucharz gotuje za pieniądze, nawet mszę ksiądz odprawia za pieniądze, więc my za nasze usługi pobieramy opłaty. A na zarzut, że nie kochamy zwierząt odpowiem słowami jednego z moich starszych kolegów po fachu "My kochamy wszystkie zwierzęta, ale odpłatnie" :] Baj

Komentarze

  1. Ja się każdemu właścicielowi zwierzaków dziwię, że nie odkładają im kasy na ewentualne leczenie. U mnie co miesiąc budżet na koty to 25zl na łapkę - kupuje z tego karmę i żwirek, reszta ląduje na kocim koncie. Ciema (najstarsza kocica) to już ma większe oszczędności, niż ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny patent. Takie prywatne ubezpieczenie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz