Weterynaryjne historyjki III

Moja praca obfituje w sytuacje komiczne i tragikomiczne. Ludzie dostarczają mi mnóstwo materiału do pisania. Myślałem, że długo kolejnych "historyjek" nie będzie. Myliłem się. Oto i one.

Dzięki uprzejmości 'hodowców' mogę na nowo zdefiniować pojęcie osłabienia. Było tak...

W piątkowe popołudnie, spacerowym kroczkiem weszli do gabinetu państwo z zawiniątkiem w ręku. Oznajmili, że przynieśli pieska, właśnie go przygarnęli, ale jest trochę osłabiony, gdyż jak powiedziała hodowczyni "został odrzucony przez sukę". Pomijam fakt, że 6 tygodniowy psiak (w takim wieku było to stworzenie) sam je, pije, a cyca ciągnie tylko z przyzwyczajenia. Więc o co cho z tym odrzuceniem? Na podstawie obrazu, który ujrzałem na stole, definiuję termin TROSZKĘ OSŁABIONY jako: nieprzytomny, odwodniony, nie reagujący na bodźce zewnętrzne, z temp. ciała 36,2 st C (norma 38,0-39,0 st C), siny, oddychujący nieregularnie. Drążąc temat dowiedziałem się, że piesek został oddany za darmo ("hodowczyni" zwróciła nawet zaliczkę) i z uprzejmą informacją, że należy go poić mlekiem. Czy przeżył? Nie wiem. Wieczorem tego samego dnia, po naszych czynnościach, merdał ogonkiem, pił sam i był zadowolony z życia. Państwo jednak nie raczyli pojawić się nazajutrz. 

***

Każdy psio-koci posiadacz wie jak wygląda kleszcz. Czyżby? Okazuje się, że nie. Kiedyś wpadła do nas pewna niewiasta, twierdząca, iż dnia poprzedniego usunęła kleszcza swojemu psu i te miejsce cały czas krwawi. Okazało się, że urwany został sutek! Pani była bardzo zdziwiona, że "pies ma sutki bo to przecież samiec jest!". Powiedziałem, że ja również jestem samcem i też mam sutki. Co jeszcze bardziej skonfundowało moją rozmówczynię. 

Z kolei pewien pan przyszedł, żeby usunąć 2 wczepione symetrycznie na kończynach piersiowych kleszcze, ponieważ pies nie chce pozwolić na ich wyrwanie, gryzie i ucieka. Oglądam kleszcze. Wybałuszam oczy. Oznajmiam, że żadnych nie dostrzegam. Pan pokazuje palcem na opuszki nadgarstkowe [zdjęcie poniżej]. Tłumaczę, że to są struktury anatomiczne i posiada je KAŻDY PIES. Pan kłóci się ze mną, że zwierzę tego nie miało dwa dni temu i ja pewnie wcześniej kleszcza nie widziałem. Zajrzałem do poczekalni. Bingo! Siedzą dwa psiaki. Poprosiłem właścicieli o demonstracje łapek. Nic to nie dało. Uparty klient stwierdził, że najwyraźniej wszystkie zwierzęta złapały kleszcze w tym samym miejscu. Ręce mi opadły.



***


<Dzyń, dzyń, dzyń> 23.30, sobota
Ja: Tak słucham.
Ktoś: Dobry wieczór. Chciałabym zamówić wizytę domową.
Ja: A co się dzieje?
Ktoś: Pies się zranił, krew leci i trzeba to zaszyć.
Ja: W takim razie zapraszam do przychodni.
Ktoś: Nie. Nie przyjadę, bo pies mi zabrudzi tapicerkę. MUSI Pan to zrobić u nas.
[Nic mnie tak nie denerwuje jak słowo "musisz"]
Ja: Proszę Pani. Do domu to ja mogę przyjechać psa zaszczepić albo uśpić. Interwencja chirurgiczna wymaga odpowiedniego zaplecza, a ja nie jestem w stanie zabrać do auta stołu, narzędzi, sterylizatora i innych potrzebnych do tego celu przedmiotów. Dlatego mogę pomóc jedynie w przychodni...
Ktoś: Nie. <trzask słuchawki>

***

Poniedziałek (mondays sucks!), 19.50. Za 10 minut zamykam przychodnię, jestem już w bloku startowym do domu. "Dobry wieczór!", wchodzi Ktoś. Ktoś niesie pudełko. W pudełku leży chomik, na boczku, lekko suchy i taki no wiecie, jakby martwy. Ktoś zaczyna opowieść, że chomik leży tak od poniedziałku. Poprzedniego! I nic nie je i nie pije, więc Ktoś zaczyna się martwić. Patrzę na chomika, patrzę na właściciela. Jeszcze raz na chomika. Przeoczyłem coś? Biorę stetoskop, osłuchuję. Nie, martwy jak mój zapał do aktywności fizycznej. "Pana chomik jest martwy, przykro mi". Chwila konsternacji. "To może mu doktor da jakiś zastrzyk?". Pytam w jakim celu? "No, żeby mu pomóc jakoś". Powtarzam, że nie żyje. Ktoś się zastanawia. "Czyli nie można mu pomóc?". Zaczynam się zastanawiać, czy ktoś robi sobie ze mnie żarty i rozglądam się za ukrytą kamerą. "Nie" odpowiadam stanowczo. Ktoś z wyrazem lekkiego zdumienia na twarzy wychodzi z gabinetu. 

***

Od 1997 w Polsce obowiązuje zakaz kopiowania psom ogonów i uszu. Dla niezorientowanych wyjaśnię, że przez kopiowanie mam na myśli przycinanie, nie wykonanie kopi. Jest to nieetyczne, niemoralne i zakrawa na zabawę w Pana Boga. Skoro stworzono rasę z ogonem i wiszącymi uszami, to jaki był ciąg myślowy prowadzący do uznania za wzorcowe te z skróconymi? Debilizm. Na studiach uczono nas, że ta praktyka należy do przeszłości. Czyżby? Regularnie odbieram telefony z pytaniem ZA ILE to zrobię. Nawet nie czy zrobię, tylko za ile?! Znaczy się, że jacyś parszywce wciąż to robią. Ostatnimi czasy miałem nawet takiego jegomościa w gabinecie...

Wchodzi do nas pan, którego w ulicznym slangu można by nazwać "karkiem", ale nie ulegajmy stereotypom. "Szefuńciu, za ile obetniesz ogon i uszy u mojego pitbulla?" pyta. "Szefuńcio" odpowiada, że nie obetnie. Zdziwiony klient pyta "bo co?". Chciałem odpowiedzieć "bo nie", jednak ugryzłem się w język. Zamiast tego tłumaczę, że po pierwsze jest to nieetyczne, po drugie nielegalne. Dowiedziałem się, że każdą etykę można obejść pieniędzmi. Gdy odparłem, że nie pod tym adresem, chłop oznajmił, że skoro nie chcę zarobić to on pójdzie do konkurencji. Ehhh Coraz  głupszy ten naród.

Na dziś tyle. Hey. Cześć. Dzięki!

Komentarze

  1. Witaj, komentarz nie związany z notką (po której mi ręce opadły :/), ale chciałabym byś opowiedział jak wyglądają końcowe egzaminy, z jakich komponent się składają, jeśli składają itp, jeśli już jest taka notka byłabym wdzięczna za odesłanie mnie, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wecie egzamin końcowy trwa 11 semestrów ;) Na koniec nie ma czegoś na kształt egzaminu lekarskiego, czy magisterskiego

      Usuń
    2. Btw. O tym jak przebiegają studia możesz poczytać u Jaszczurki
      http://jaszczurka-lekarzem-weterynarii.blogspot.com/?m=1

      Usuń
  2. Myślałeś może, żeby zrobić wpis o zwierzęcej medycynie niekonwencjonalnej? Nagle karmienie zwierzaków czosnkiem, czystkiem, pestkami dyni albo ziemią okrzemkową zrobiło się bardzo modne. Przydałby się jakiś głos rozsądku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz ja lubię radosne i pozytywne wpisy, co już wielokrotnie udowadniałem :D Nie byłbym w stanie napisać nic pozytywnego na ten temat, chociaż... Zainspirowałaś mnie ;)Mam kilku kandydatów

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz