Krótka rzecz o alergii.

Jestem alergikiem. Nie powiem żebym był z tego dumny, ale jakoś żyć z tym muszę. Próbują mnie zabić pyłki traw i drzewa, jak również wszelkie roztocza kurzu. Nigdy nie byłem (podwójne zaprzeczenie, magia języka polskiego) uczulony na cokolwiek zwierzęcego. Okazuje się jednak, że to co uczyli na studiach jest prawdą i długie wystawienie organizmu na alergen może prowadzić do uczulenia.


Mnie dopadła kawia domowa zwana świnką morską. Mam wielu pacjentów tego gatunku i nigdy nie odczuwałem dyskomfortu związanego z kontaktem z nimi, aż coś się stało...

Wykonywałem zabieg korekcji uzębienia u świnki, nachylam się na zwierzęciem i aaaa-psik! No ok, zdarzy się. Ale zdarzyło się kolejny i kolejny, w końcu zaczęło mi lecieć z nosa i oczu, więc musiałem zrobić sobie przerwę, na zakropienie spojówek. Zignorowałem całą sytuację. Jak to staremu alergikowi, zdarza mi się takie coś regularnie. Zapomniałem.

Przy następnej śwince to samo i przy następnej. Twardo wypieram możliwość uczulenia. Co więcej, przygarniamy z żoną takowego prosiaka i...

Teraz mam ewidentny dowód, że po kontakcie z tymi zwierzętami odczuwam skutki reakcji alergicznej. Dla odmiany jest to pokrzywka. Świnki żyją 6-8 lat, jakoś wytrzymam.

A może jest to wytwór mojej wyobraźni? Pewna klientka, dowiedziawszy się, że podejrzewam u jej kota alergię pokarmową, oznajmiła, że studiowała psychologię i jej zdaniem wszystkie uczulenia to problem psychiczny. Z tego powodu alergikami powinien zająć się psychiatra. Wyszło szydło z worka. Jestem czubkiem.

Komentarze

  1. Po jeszcze dłuższej ekspozycji można się na alergen zobojętnić. Jestem na to żywym dowodem, udokumentowanym medycznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz